Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR: Życie ludzkie ma największą wartość!
Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania Ratownictwa SAR mówi o: planach rozwoju w Polsce, inwestycjach, trudach pracy ratowników, a przede wszystkim o systemie edukacji w zakresie bezpieczeństwa morskiego, który wymaga zmian. Dyrektor MSPiR SAR dla "Gazety Morskiej" mówi też o przyszłych wyzwaniach dla branży morskiej związanej z rozwojem offshore.
rozmowa bezpieczeństwo opinie i komentarze ratownictwo morskie wiadomości18 listopada 2024 | 18:01 | Źródło: Gazeta Morska | Drukuj
fot. Archiwum MSPiR SAR
Od niemal trzydziestu lat Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR walczy o ludzkie życie. Widać wyraźnie, że MSPiR stale się rozwija. Z pana perspektywy jakie były ostatnie lata?
Przede wszystkim udało się pozyskać konkretne dofinansowanie. Mówimy tutaj o programie – Fenix, czyli dopłacie 550 milionów złotych na rozwój z funduszy Unii Europejskiej, przy wpłacie 110 milionów złotych ze strony rządu polskiego. Przez to, że rozwija się cały czas gospodarka morska i tak ekspansja na Morzu Bałtyckim jest widziana i przez wzrost przeładunków w portach i przez rozwój branży offshore, to też i wyzwania MSPiR w dziedzinie ratowania życia na morzu wzrastają i te wyzwania stają się jakby codziennością. Widzimy potrzebę tego, żeby działać i pomagać w różnych sektorach i w różnych elementach życia na morzu: marynarskiego, czy żeglarskiego.
Patrząc na MSPiR SAR oraz posiłkując się popularnymi opiniami, można uznać, że wasza służba trwa do końca wakacji. Prawda jest jednak taka, że sezon w morskim ratownictwie nigdy się nie kończy.
Tak, zgadza się. Jesteśmy państwową jednostką budżetową, która pracuje 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku. Niestety jesteśmy postrzegani, a może właściwiej będzie powiedzieć, że do tej pory byliśmy postrzegani przez pryzmat pracy WOPR-owskiej, czyli stricte ratownictwa wodnego. A jesteśmy jednostką specjalizującą się przede wszystkim w ratownictwie morskim i tym całym sektorze, który jest związany z gospodarką morską. Zaczynając od tej prostej, najczęściej właśnie w sezonie wakacyjnym działalności przyplażowej, brzegowej, związanej z turystyką, z osobami kąpiącymi się w wodzie, uprawiającymi sporty wodne blisko brzegu.
Ale przy tym nie możemy zapominać o naszej klasycznej, biorącej się z historii, jeszcze z czasów polskiego ratownictwa okrętowego, działalności związanej z ratowaniem marynarzy i pracowników na morzu, platform wiertniczych, czy tych z branży offshore, którzy cały czas prowadzą działania badawcze, czy prace wydobywcze na Morzu Bałtyckim.
Trzeba pamiętać, że mamy do dyspozycji dwie bazy śmigłowcowe – jedną w Gdyni, drugą w Darłowie oraz samolot ratowniczo-rozpoznawczy, który stacjonuje w bazie w Siemirowicach. Warto wspomnieć, że jesteśmy też odpowiedzialni za bezpieczeństwo i ochronę czystości wód Bałtyku przed rozlewami ropopochodnymi, bądź też łatwiejszą do opanowania chemią.
Rokrocznie macie w MSPiR coraz więcej pracy na morzu, a to wyraźnie wskazuje problem. My, użytkownicy wody, jesteśmy coraz mniej uważni na morzu?
Wbrew pozorom to może być zaskakujące, co powiem, ale wpływ na to, że na morzu dzieje się - kolokwialnie mówiąc - więcej, ma stale bogacące się społeczeństwo. Coraz więcej z nas stać na to, aby kupić sobie skuter wodny, stać się właścicielem jachtu motorowodnego, bądź jachtu żeglownego. Niestety w parze z tym nie idą uprawnienia, czy też chęć poszerzenia swoich wiadomości z zakresu chociażby bezpieczeństwa na wodzie.
Bardzo często podnoszę w mediach społecznościowych aspekt ten, że jest bardzo dużo firm, które oferują zdobywanie uprawnień w kilka godzin. Ten postęp technologiczny, który obserwujemy i nas dotyka, a gospodarka morska, która galopuje do przodu pokazuje pewien trend. Kiedyś mówiliśmy o zwykłych łodziach wiosłowych, kajakach, rowerach wodnych, czy też ograniczonych pojemnością, czy mocą silnika jednostkach pływających, tak dzisiaj skutery wodne mają po 300 KM, łodzie motorowe po 300-600 KM, a nawet więcej. Dajemy ludziom bez wiedzy, bez kompetencji, bez stosownych uprawnień bardzo szybkie narzędzia do pływania rekreacyjnego. Można to porównać do sytuacji, w której na plac zabaw dla dzieci, ktoś wpada motorem wyścigowym i szaleje pomiędzy maluchami i zabawkami. Tak właśnie dzisiaj wygląda wypoczynek nad polskim Bałtykiem w obszarze stref dla osób kąpiących się, między którymi pływają jednostki z bardzo poważnymi silnymi silnikami. Niestety ten trend wakacyjny, to moment, gdy nam przybywa najwięcej pracy. I mówiąc dosadnie, wiąże się on z ludzką głupotą.
Piąty rok jest pan u sterów MSPiR SAR, więc wiezy i doświadczenia panu nie brakuje. Bazując na tej wiedzy, jak szef SAR ocenia: czy jako społeczeństwo zaczęliśmy dostrzegać w końcu zagrożenie jakie niesie ze sobą woda? A zwłaszcza te otwarte akweny?
Jakiś postęp jest, aczkolwiek cały czas uważam, że w tym zakresie jesteśmy społeczeństwem raczkującym. Proszę zwrócić uwagę, że te moje podróże ogólnoświatowe zawsze coś ze sobą przynoszą. Patrząc na przykład na obszar Wielkiej Brytanii, Irlandii, gdzie byłem ostatnio: tam służby ratownicze powstały już w 1827 roku, tam kultura kąpania się w morzu, korzystania turystycznie z tych obszarów, z dobrodziejstwa wody, jest przynajmniej o sto lat dłuższa niż u nas. Jako społeczeństwo polskie cały czas uczymy się kultury wypoczynku i jeszcze nie znamy tego wszystkiego. Cały czas staram się apelować do Ministerstwa Edukacji Narodowej, aby wprowadzić przedmioty, które pomogą dzieciom zrozumieć i zidentyfikować zagrożenia, nie tylko na wodzie - choć jestem specjalistą od wody - ale aby ukazać całe spektrum ryzyka, jakie czeka na nas poza domem.
Proszę mi wierzyć, że tak samo niebezpiecznie i niefrasobliwie jest, gdy ludzie znad morza jadą w góry. Tu i tam popełniają niemal te same błędy. Tam wchodzą w wysokie partie gór nieodpowiednio ubrani, nie sprawdzając prognozy pogody, nie instruując się do wytycznych przewodników, czy ratowników, nie mówiąc już o zwracaniu uwagi na alerty czy ogłoszenia.
zobacz też
A edukacja bezieczeństwa? Odnoszę wrażenie, że ten aspekt również kuleje.
Na żadnym etapie edukacji, nie ma mowy o tym, jak człowiek na tych obszarach powinien się zachowywać, jakie są zagrożenia wynikające z tego, w jaki sposób zmienia się chociażby woda w Bałtyku, zjawisko upwellingu, czyli napływu zimnej wody, jak wyglądają prądy morskie, czym są pływy dobowe. Te ostatnie co prawda w Bałtyku takie coś nie występuje, powołując się na wiedzę żeglarzy, czy marynarzy, który opłynęli świat, wskazywać możemy np. Morze Północne, gdzie pływy dobowe są wielkości 1,5 do 2 metrów. U nas z kolei są inne zjawiska, które również niosą bardzo podobne i równie groźne zagrożenie dla ludzkiego życia.
I teraz, jeżeli człowiek przyjeżdża na wypoczynek nad polskie morze, jest nastawiony na to, że już jest high life i nie musi się nad niczym skupiać, na nic uważać, bo plaża to jest moja enklawa, moje bezpieczeństwo, to traci wówczas instynkt samozachowawczy, traci zdrowy rozsądek i tego typu tragedia jest powielana z roku na rok i niestety nic się nie zmienia w tym zakresie, aby było lepiej, również w zakresie edukacji.
Bardzo szanuję nauczycieli, a znam kilku takich, którzy z własnej inicjatywy zapraszają ratowników SAR, czy WOPR, czy strażaków, czy policjantów i o tych zagrożeniach starają się mówić. Ale to margines w nomen omen morzu potrzeb. Dwie godziny w ciągu roku, może cztery, a tak naprawdę powinniśmy się skupić na przedmiocie, który będzie identyfikował wszystkie zagrożenia, które płyną z chociażby próby uprawiania sportu, żeglarstwa, żeglugi, czy też np. wspinaczki górskiej.
Jak zmienić zatem podejście ludzi do tematyki bezpieczeństwa? Skoro nie działają na nas wypadki, których jesteśmy świadkami, to jak wpłynąć na mentalność? Szkolenia? Zmiana przepisów? Może warto wrócić do prawdziwego nauczania w ramach przedmiotu przysposobienia obronnego, jak było przed laty, a co w nieco okrojonym stopniu w 2022 roku przywrócił minister Przemysław Czarnek?
Jak najbardziej, jestem za! Ja jestem człowiekiem wychowanym właśnie na przysposobieniu obronnym. Na tym, że był nauczyciel, który starał się przekazać, zidentyfikować, nauczyć nas, wówczas młodych ludzi, jakiegoś zdroworozsądkowego podejścia. Chociaż po to, aby choć raz usłyszeć o zagrożeniach. To oczywiście nie daje stuprocentowej gwarancji, że zmniejszy się liczby utonięć w Polsce, ale da na pewno jakieś poczucie zdobycia wiedzy i świadomości. Proszę mi wierzyć, że wśród tych wielu tragedii, które osobiście widziałem, jak wielu ludzi straciło życie, ale i tych, gdzie udało się w ostatniej chwili uratować człowieka, pytaliśmy, "dlaczego np. ludzie kąpią się w pobliżu budowli hydrotechnicznych?" W odpowiedzi słyszeliśmy, że nikt nigdy im nie powiedział, że nie można.
Może to więc odpowiedni czas na zmianę przepisów, także tych stanowiących o dostępności do kąpielisk morskich, czy do sprzętu motorowodnego?
Zgadzam się. Odbyłem w ostatnim tygodniu spotkanie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, które odbyło się konkretnie na ten temat, o którym pan mówi, że wypożyczanie sprzętu pływającego w obrębie kąpielisk, a już zwłaszcza wypożyczanie osobom jedynie za okazaniem dowodu osobistego, jest bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. Jesteśmy zdania, że ten, kto wypożycza sprzęt motorowodny, powinien być zobligowany do weryfikacji uprawnień osoby wypożyczającej. Niestety sezon wakacyjny determinuje ekonomia i nie respektujemy tego, że na wodach np. Zatoki Gdańskiej mogą znaleźć się osoby nie tylko nieodpowiedzialne, bo tego zweryfikować nie możemy, ale takie, które nigdy wcześniej nie korzystały ze sprzętu motorowodnego, stwarzając tym samym zagrożenie nie tylko dla siebie, ale również dla tych, którzy przy brzegu zaznają kąpieli morskich.
Problem polega na tym, że nie ma w Polsce instytucji, która byłaby w stanie zweryfikować, bądź też skontrolować taki podmiot, czy procedura wynajęcia sprzętu motorowodnego odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Dzisiaj takie kontrole może przeprowadzić policja, niestety policja wodna w Polsce ma marginalny status. Są to tylko dwa posterunki całoroczne w Szczecinie i w Gdańsku. Te dwa miasta są w miarę bezpieczne, choć jak pamiętamy i tam doszło w ostatnim czasie do tragedii na wodzie.
Nie zmienia to faktu, że całe polskie wybrzeże od Świnoujścia, po sam Hel i jeszcze na południe do Trójmiasta nie ma żadnej kontroli. Zapaść kadrowa w policji nie pomaga, nie ma komu tego robić, dlatego też zgłosiłem w MSWiA postulat, aby w tym zakresie rozszerzyć uprawnienia straży miejskiej oraz gminnej.
Co mieliby robić strażnicy?
Chodzi o stworzenie im możliwości kontroli zarówno tych podmiotów, które sprzęt wypożyczają, jak i tych, którzy z niego korzystają. Zasugerowałem panu ministrowi, aby wpisać to w ustawę o strażach gminnych i miejskich. Każda nadmorska gmina, ma jakieś swoje struktury straży i wówczas mogłaby rozszerzyć kompetencje swoich strażników. Po pierwsze wpłynęłoby na poprawę bezpieczeństwa, a po drugie, na pewno mogłoby to nieco podreperować budżety niektórych gmin, bowiem wpływ z mandatów w sezonie letnim na pewno byłyby i to przypuszczam niemały, choć życzyłbym, aby był znikomy, bo oznaczałoby to, że wszyscy odrobiliśmy lekcje.
Jak to może funkcjonować, wystarczy zerknąć np. na Mazury, gdzie małe przekroczenie prędkości, lub pływanie bez uprawnień, bardzo szybko kończy się mandatem i ma bardzo krótką drogę. Tam policji wodnej jest wystarczająco, zwłaszcza, gdy mówimy o zamkniętych akwenach. Tu bardzo szybko dochodzi do kontroli, sprawdzenia i weryfikacji. Wiem, że to o czym mówię, to bardzo trudne i pewnie kosztowne przedsięwzięcie, ale ludzkie życie i bezpieczeństwo nie ma ceny, zaś czas tracimy każdego dnia.
Uważam, że wsparcie dodatkową służbą, w postaci straży miejskiej, czy straży gminnej wpłynęłoby na większy postrach, na poprawę bezpieczeństwa, a docelowo mogłoby to zwiększyć wpływy gmin, które to mogłyby dalej inwestować w polepszenie warunków bezpiecznego korzystania z plaż i sprzętu około morskiego.
Dwa lata temu rozmawialiśmy o tym, że w Ministerstwie Infrastruktury trwają prace nad zmianą przepisów regulujących dostępność sprzętu motorowodnego dla osób bez stosownych uprawnień. Udało się coś w tym temacie zmienić? Czy jest szansa na np. utworzenie Straży Przybrzeżnej, zwłaszcza, że jej kompetencje mogłyby być znacznie szersze.
Jako Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa wychodzimy do innych podmiotów z szeregiem różnych inicjatyw i tak było np. w tym sezonie wakacyjnym, że dawaliśmy np. policjantom możliwość dopływania na naszych jednostkach z Brzegowych Stacji Ratowniczych, czyli w obszarze do 2 mil morskich. Jednak braków kadrowych nie dało się zastąpić w pełni. Na szczęście sezon urlopowy w 2024 roku był dla nas nieco łaskawszy niż przed rokiem, jeżeli chodzi o liczbę interwencji.
Jest otwartość wszystkich służb na współpracę. Choć myślę, że na połączenie w jakąś inną jednostkę nie ma szans. Wszyscy działamy jako samodzielne podmioty, ale współpracujmy na rzecz ludzkiego bezpieczeństwa, zwłaszcza w obszarze edukacji.
Straż Przybrzeżna, czy inna forma jednostki, która przejęłaby kontrolę, to mogłoby być dobre rozwiązanie, ale znowu warto postawić pytanie, skąd do tych służb brać wykwalifikowane osoby.
Skoro mówimy o zapaści kadrowej w służbach mundurowych, Jak to wygląda w MSPiR SAR?
U nas trend jest odwrotny. Wszystkie etaty są zapełnione. Mało tego, stale zgłaszają się do nas kolejne osoby, które chciałyby rozpocząć służbę w Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa. Wisi nade mną jednak taki topór, który nazywa się sektorem prywatnym i pracą w offshore. I obawiam się, że w sytuacji, gdy ta część rynku wejdzie w fazę decydującą, to zapotrzebowanie na wykwalifikowanych ratowników na rynku morskim będzie tak duże, że może dosięgnąć i nas,m a w rezultacie możemy stracić pracowników. Także na dzisiaj jest ok, ale w przyszłość patrzę z lekką obawą.
zobacz też
Czy wpływ na to będzie miało też wynagrodzenie? Przed laty, gdy rozmawialiśmy o płacy w MSPiR mówił pan o licznych dodatkach do pensji, jak również o stałej rokrocznie podwyżce.
Z satysfakcją muszę przyznać, że jeżeli chodzi o wynagrodzenie, to utrzymuje się trend wzrostowy. Co roku mamy rewaloryzację wynagrodzeń, minimum o zakładany budżetowy stopień inflacji. Czasami uda się wywalczyć coś więcej. Ten trend ogólnopolski jest dobry, co między innymi stanowi fakt, że dzisiaj MSPiR SAR nie szuka ludzi do pracy, a to ludzie szukają u nas możliwości rozpoczęcia swojej kariery w służbach ratowniczych.
A czy wynagrodzenie może mieć wpływ na rotację pracowników etatowych? To trudne do porównania, bo np. starszy marynarz u nas zarabia w granicach 5500 – 6000 zł netto miesięcznie. A posiadając te same uprawnienia, kwalifikacje, to na kontrakcie dalekomorskim, na kontrakcie u armatora może liczyć na taką samą kwotę 5500 – 6000 ale euro lub dolarów. To dość spory dysonans pomiędzy pracą marynarza na świecie, a pracą marynarza w państwowych jednostkach budżetowych.
Wracając jeszcze do rozszerzania kompetencji straży miejskiej, czy gminnej. Nasunęła mi się myśl, zwłaszcza bazując też na pana dyrektora obecności w Ochotniczej Straży Pożarnej w Łebie, czy OSP nie byłoby dobrym wyjściem z tego impasu? Można by przecież doposażyć i doszkolić strażaków ochotników.
Uderza pan w czuły punkt. Działam w OSP, ale wywodzę się z Państwowej Straży Pożarnej i tutaj mamy cały czas kłopot z porozumieniem z Komendą Główną PSP, która wychodzi z założenia, że straż pożarna nie działa na morzu.
Jako MSPiR SAR bardzo często robimy ukłon w stronę OSP. Kilka jednostek otrzymało od nas sprzęt w postaci pontonów, czy w pojazdów, który jest do dzisiaj używany. Bardzo często zabieramy tych ludzi na szkolenia. Z tym nie ma najmniejszego problemu. O tyle z dyspozycją do działań jest dosyć ciężko, ponieważ Komenda Główna PSP to blokuje.
Cały czas prowadzimy te rozmowy, próbując coś zaoferować, oprócz szkoleń. Chcielibyśmy tą współpracę poszerzyć, ponieważ tego wymaga od nas wszystkich sytuacja związana z bardzo szybkim rozwojem infrastruktury na Bałtyku. To w pewnym momencie na pewno musi zwiększyć się zaangażowanie OSP w nasze działania. Obyśmy do tego czasu zdążyli się wszyscy dobrze przygotować.
Mówi pan o rozwoju branży offshore i budowie morskich farm wiatrowych?
Tak. Proszę sobie wyobrazić, że właśnie wiatraki, które budujemy w naszej strefie ekonomicznej, z założenia mają się same "bronić". Firmy odpowiedzialne za te morskie inwestycję będą miały własne służby ratownicze odpowiedzialne za ewakuację osób poszkodowanych z farm wiatrowych.
Życie pokazało, że od czasu do czasu zdarza się taki wypadek, a strażacy byli zadysponowani do ewakuacji osób poszkodowanych z gondoli wiatraku. Przy jednej takiej akcji, która wydarzyła się niedaleko Malborka, potrzebnych było 46 strażaków. Ja codziennie w służbie mam 76 marynarzy na całym polskim wybrzeżu. Wychodzi więc na to, że do jednej akcji ewakuacyjnej musiałbym zaangażować ponad połowę obłożenia dla polskiego wybrzeża i jest to fizycznie niemożliwe do wykonania.
Poza tym ratownictwo wysokościowe, które wchodzi dzisiaj małymi krokami na Bałtyk, w straży pożarnej już funkcjonuje i działa. Dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa jest to całkowicie nowe, bo niemal 95 procent MSPiR nie jest na to przygotowane, nie zna specyfiki tej pracy, nie ma kwalifikacji.
Zostawmy na moment offshore i idące za nim zmiany. Za nami sezon wakacyjny, do końca roku pozostało jeszcze trochę czasu, ale jaki był ten rok dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa?
Na dzisiaj mamy 380 akcji ratowniczych i jest to spadek w porównaniu do rekordowego 2023 roku. I całe szczęście. Możemy tutaj mówić o sprawnej prewencji morskiej MSPiR, która dzięki tym wszystkim formom edukacyjnym delikatnie zmniejszyła liczbę interwencji, aczkolwiek jest tego cały czas dużo. Nam zależałoby na tym, by przede wszystkim było jak najmniej utonięć i jak najmniej takich tragicznych zdarzeń, z jakimi mamy dzisiaj styczność.
Trzeba też pamiętać, że Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa, jest również punktem odbioru alertu o niebezpieczeństwie. Mowa np. o napadach pirackich statków. W 2023 roku mieliśmy 3 takie alerty, które weszły do nas ze świata. Tam gdzie są polscy armatorzy, w momencie, gdy dochodzi do jakiegokolwiek ataku piratów na globie, informacja wchodzi od razu do naszego Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego i my tym zarządzamy. W 2024 roku nie było tego typu sygnałów, jednak zdarza się, że jeden rok, raz na kilka lat jest nieco łaskawszy, bo szczęście nam bardziej dopisuje.
Tak, choć nie da się ukryć, że przed nami jeszcze zima, która również nie jest łatwa dla ratowników. MSPiR jest odpowiednio przygotowany do tej części roku? Lód, brak wyobraźni na nim i w jego pobliżu. O nieszczęście nie jest trudno.
W 2024 roku przekazaliśmy do wszystkich Brzegowych Stacji Ratowniczych tzw. pojazdy UTV z przyczepami do transportu osób poszkodowanych. Kupiliśmy dodatkowo plecaki ratownictwa medycznego. Dzięki dofinansowaniu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska kupiliśmy drony poszukiwawcze z kamerami termowizyjnymi. Dzięki zakupom nowego, specjalistycznego sprzętu, nasze zdolności i możliwości rosną, przez co i liczba tych interwencji teraz późną jesienią i zimą może wzrosnąć. Po to dokonujemy tych inwestycji, aby ten sprzęt służył społeczeństwu.
Proszę pamiętać, że te BSR-y to też takie mini jednostki OSP związane z działalnością bardziej lokalną. Służbę w Brzegowych Stacjach Ratowniczych pełnią jedynie miejscowi, więc to wsparcie dla lokalnej społeczności cieszy tym bardziej. Bowiem, jeszcze raz powtórzę, naszym celem jest podnoszenie kwalifikacji tak, aby każdemu w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia móc pomóc najlepiej, jak to jest możliwe.
To co nie jest możliwe do sfinansowania przez samorząd, czy inne podmioty, to staramy się kupić, wspomóc tych, którzy również chcą poświęcić swój czas i, niekiedy ryzykując własne życie, nieść pomoc. Potrzebne są kwoty niemałe. Na przykład dron z kamerą termowizyjną, to koszt ponad 40 tysięcy złotych. Plus trzeba doliczyć szkolenie. I tu pojawia się doposażenie BSR i przekazanie do konkretnego samorządu specjalistycznego sprzętu z MSPiR SAR, jeżeli jest potrzeba go użyć i wykorzystać w celach ratowniczych, nie tylko gdy zachodzi potrzeba użycia go w naszym celu, ale również na obszarach niezależnych od nas. Ludzkie życie jest najwyższą wartością.
Dużą uwagę poświęciliśmy sprzętowi, jakim dysponuje SAR. Pan, jako dyrektor jednostki jest zadowolony z floty jaką dysponuje MSPiR? Odbywa pan wiele podróży po świecie odwiedzając swoich odpowiedników, wizytując różnego rodzaju służby morskie. Czego dzisiaj brakuje Polsce, aby wejść na kolejny poziom ratownictwa morskiego?
Brakuje nam nowoczesnych statków, ale tylko w wersji hipotetycznej, dlatego że jest już rozpisany przetarg na dostawę 6 nowych jednostek pływających, które zastąpią te nasze woły robocze, czyli SAR-1500. Nowe jednostki, które w specyfikacji już mają wpisane przede wszystkim nowoczesne wyposażenie, zapewniają nowoczesny komfort pracy, którego teraz czasami brakuje. Te, które obecnie mamy na wyposażeniu „damenowskie” SAR-1500, które stacjonują w większości polskich portów, to bardzo dobre jednostki, na których dobrze się pełni służbę, aczkolwiek są to statki, które nie dorastają do dzisiejszych potrzeb technologicznych np. komunikacyjnych. Łączność na statku SAR-1500 odbywa się dzisiaj poprzez łączność wewnętrzną intercom. Na tych jednostkach, które planujemy mieć, a które wizytowałem, rozmawia się już normalnie, jak podczas jazdy samochodem.
Polepszą się też warunki socjalne. Proszę sobie wyobrazić, że statki, z których dzisiaj korzystamy, nie są wyposażone chociażby w toaletę. Zatem technologicznie wejdziemy w końcu w ten XXI wiek. Ale to coś, co się dzieje, coś, co zostało zaplanowane, coś, co jest w realizacji, w przetargu. Pozostała więc kwestia wybudowania tych statków w stoczni, dostarczenia ich i wdrożenia ich do służby w MSPiR.
Tak naprawdę, patrząc przez pryzmat SAR-u ogólnoświatowego, nasza służba nie ma się czego wstydzić. Jesteśmy jednym z liderów światowych, z różnicą taką, że w dużej części krajów, ta służba złożona jest z wolontariatu. A my mamy jednak tak, że stanowimy w dużej części zawodowstwo, co z kolei wzbudza zazdrość kolegów po fachu.
Obserwując ostatnie lata w MSPiR SAR można być pewnym, że nie ma miesiąca, aby nie wyszła informacja publiczna o kolejnej inwestycji w Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa. Jakie są kolejne plany, na kolejne miesiące działalności w MSPiR?
Przede wszystkim budowa nowego, wielozadaniowego statku, który ma dołączyć do Kapitana Poinca. To zdecydowanie priorytet dla nas na najbliższe lata, począwszy od 2025 roku. To bardzo duże wyzwanie dla nas, by zaplanować statek, który będzie odpowiadał wymaganiom służby i zmianom w gospodarce morskiej, które zachodzą z przynajmniej wizją przyszłościową na kolejne 15 lat. I jestem przekonany, że to będzie się działo.
Nie zapominamy też przy tym o modernizacji floty. W poprzednim tygodniu podpisaliśmy umowę na modernizację Kapitana Poinca, naszej flagowej, wielozadaniowej jednostki, która zostanie dostosowana do tych potrzeb dzisiejszego świata, do trochę lepszych warunków pracy. Należy pamiętać, że statek ten służy między innymi do zbierania zanieczyszczeń. Zamontujemy tam nowoczesny system do ich zbierania, będą mechaniczne ramiona, które będą rozwijały się hydraulicznie, a dzisiaj manualnie muszą to robić pracownicy. Do tego dojdzie budowa nowego dźwigu głównego, a także dołożenie nowej łodzi typu fast rescue boats, czyli łodzi pokładowej służącej do ratowania rozbitków, czy też osób znajdujących się w niebezpieczeństwie na morzu. Pojawi się również automatyka sterowania, także komfort pracy po zakończonym remoncie będzie z całą pewnością znacznie lepszy.
W jednej z naszych rozmów w słowach apelu wypowiedział pan następujące zdanie – dbajmy o swoje bezpieczeństwo, wówczas zadbamy też o innych. Można powiedzieć, że po dwóch latach ten apel się absolutnie nie zmienia.
Dokładnie tak, nie zmienia się i strasznie ubolewam nad tym, że są służby, które dbają o bezpieczeństwo, powinny stanowić przykład, a regularnie pokazują się na wodzie bez kamizelek ratunkowych. To jest coś, co strasznie rani moje serce, ale nie mam za bardzo wpływu na to, by to zmienić. Choć z roku na rok widzę poprawę. Mogę dodać, abyśmy faktycznie, gdy już korzystamy ze sprzętu motorowodnego, czy innych jednostek pływających, dbali o bezpieczeństwo. Abyśmy swoim zachowaniem dawali przykład innym, a także piętnowali to, gdy ktoś próbuje wykazać się nie tyle nonszalancją, co głupotą i stara się testować nasze umiejętności, czy innych służb, świadomie narażając się na utratę w najlepszym przypadku zdrowia, a najgorszym życia.
Liczę, że dzięki między innymi Gazecie Morskiej uda się zwrócić jeszcze szerzej uwagę na istotę bezpieczeństwa na morzu. Media odgrywają ogromną rolę w procesie edukacji, ogromną rolę w procesie uświadamiania społeczeństwa w tym, jakie zagrożenie niesie za sobą woda.
Rozpoczęliśmy od edukacji, więc i na edukacji możemy zakończyć zapraszając wszystkich na cykl wspólnych szkoleń i spotkań dla bezpieczeństwa już wiosną 2025 roku, gdzie uświadamiać będziemy jak ważna jest nie tylko edukacja, ale i poznawanie ryzyka, które czeka na nas już na samym brzegu, na plaży.
Jak najbardziej tak! Jestem otwarty na tego typu przedsięwzięcia. Serdecznie zapraszam. Jako Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR wspólnie z Gazetą Morską na pewno znajdziemy czas i od nowego roku poświęcimy się dla różnego rodzaju aktywności, aby już od najmłodszych roczników uświadamiać w zakresie bezpieczeństwa morskiego, pokazywać specyfikę naszej pracy, a także uczyć zachowań, które mogą uratować niejedno życie.
Rozmawiał: Kamil Kusier
zobacz też
Odwiedź nas na gazetamorska.pl.
Kamil Kusier
redaktor naczelny
galeria
komentarze
Dodaj pierwszy komentarz.
zobacz też
Flota 26 lodołamaczy na Wiśle, Odrze, Warcie i Noteci gotowych na zimę
Finowie przekazali Estonii przewodnictwo w Baltic Sea Region Border Control Cooperation (BSRBCC)
Rosyjski okręt podwodny w Morzu Południowochińskim nieopodal Filipin. "Budzi ogromne zaniepokojenie"
Wyróżnienie dla oficera 13 Dywizjonu Trałowców. "Siłą armii są ludzie, którzy nadają jej właściwy kierunek"
Chińskie dźwigi portowe m.in. w polskim porcie stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa? Eksperci mają obawy
Pożar na statku „Sofia” na Bałtyku - załoga ewakuowana, statek przygotowywany do holowania
Coraz głośniej o Navy Policing. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej: "To mogą być polskie jednostki"
Kanada przekazuje dowództwo Stałego Zespołu Sił Morskich NATO 2 (SNMG2) Turcji
Podmorskie kable telekomunikacyjne naprawione! Trwa międzynarodowe śledztwo
Polska propozycja utworzenia Navy Policing z poparciem. Minister obrony Litwy za projektem
REKLAMA