Rosyjska „flota cieni” to także zagrożenie dla środowiska
Armada zużytych i niebezpiecznych tankowców służąca Rosji zarówno do transportu objętej sankcjami ropy, jak i do działań sabotażowych, jest wciąż bezkarna. Kontrola jednej z jednostek tej floty, prowadzona obecnie przez Estonię, dowodzi, że walka z tym nielegalnym procederem jest możliwa.
bezpieczeństwo ekologia opinie i komentarze wiadomości16 kwietnia 2025 | 15:59 | Źródło: PAP / Gazeta Morska | Opracował: Daniel Nawrocki | Drukuj
fot. Canva / Gazeta Morska
Estońska marynarka wojenna zatrzymała w piątek w Zatoce Fińskiej tankowiec Kiwala. Statek był w drodze z indyjskiego portu Sikka do rosyjskiego portu Ust-Ługa. Jak podała estońska agencja prasowa ERR, statek nie miał ubezpieczenia i, choć deklarował, że pływa pod banderą Dżibuti, okazało się, że to już nieaktualne.
Kontrola tankowca przeprowadzona przez Służbę Morską Estońskiego Zarządu Transportu ujawniła 40 uchybień. W efekcie statek nie może kontynuować podróży do czasu usunięcia usterek i jest zakotwiczony w porcie Muuga, pod opieką estońskiej marynarki wojennej.
Jak powiedział cytowany przez ERR minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna, zatrzymanie Kiwali pokazuje, że walka z rosyjską nielegalną armadą tankowców, przewożących z naruszeniem zachodnich sankcji, może być skuteczna.
Według Tymona Pastuchy, analityka ds. polityki energetycznej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych rosyjska „flota cieni”, (po ang. shadow fleet) wykorzystuje patent stosowany wcześniej m.in. przez Iran, Wenezuelę i Koreę Północną.
Jak przypomniał Pastucha, Iran miał zakaz eksportu ropy i, żeby ją sprzedać, musiał stworzyć nielegalny mechanizm obchodzenia sankcji. „Korzystano więc z jednostek, które były trudne do identyfikacji i zlokalizowania oraz poruszały się po wodach międzynarodowych właśnie +w cieniu+. Czasem nie włączały transponderów, czasami zmieniały nazwę właściciela, banderę, a czasem także załogę” – wyjaśnił PAP Pastucha.
Jednostki „floty cieni” są także z reguły nieubezpieczone, a jeśli jednak są, to często ma to charakter fikcyjny. „A ponieważ poruszają się na wodach międzynarodowych, dopóki nie łamią międzynarodowego prawa morskiego, albo nie wpłyną na wody narodowe, to nic im nie grozi. Nie istnieje przecież ogólnoświatowa policja morska, która mogłaby egzekwować sankcje lub brak OC” – podkreślił ekspert.
Rosja zaczęła budowę nielegalnej armady tankowców i gazowców w 2022 roku – są ich setki, a ich liczba wciąż rośnie – kiedy państwa zachodnie, takie jak Unia Europejska i państwa G7 ustanowiły dla niej tzw. „price cap”, czyli globalny pułap cenowy na ropę i produkty ropopochodne.
Jak tłumaczył Pastucha, „price cap” oznaczał, że Rosja wprawdzie mogła eksportować swoją ropę naftową, ale pod warunkiem, że sprzedawała ją poniżej 60 dolarów za baryłkę, podczas gdy cena światowa wynosiła wówczas około 75 dolarów. Moskwa nie skorzystała z tej możliwości, bo uznała, że bardziej będzie się jej opłacać stworzenie floty cieni, aby w ten sposób korzystniej sprzedać swoje węglowodory np. Indiom, Chinom czy Turcji. Zaczęła więc skupować na całym świecie stare tankowce, bez ważnego ubezpieczenia, przeglądów, bez przestrzegania zasad obowiązujących inne legalnie działające jednostki.
- Od początku 2023 r. rozpoczęła sprzedawanie ropy powyżej ustalonego w ramach sankcji przez kraje zachodnie pułapu cenowego. W ten sposób Rosja uzyskiwała dotąd większą dochodowość eksportu. Równocześnie z każdym miesiącem zwiększała możliwości wykorzystania tej floty cieni – ocenił Pastucha.
Flota cieni przewozi, według eksperta, znaczącą większość – 80-90 proc. – eksportu ropy z Rosji. Główny szlak eksportowy, łącznie z transportami na rynki azjatyckie, prowadzi przez Bałtyk, z portów w europejskiej części Rosji, głównie z Ust-Ługi.
Rosjanie posiadają w tym rejonie dobrą infrastrukturę portową i mają tam dociągnięte gazociągi i ropociągi. „Z Ust-Ługi do Turcji płynie się też krócej niż z portu w Murmańsku. Ten szlak nie zamarza” – podkreślił Pastucha.
Zachód, jak przyznał ekspert, został w 2022 roku zaskoczony taktyką Kremla, jednak, jak podkreślił Pastucha, od ponad roku Wielka Brytania, USA i UE uszczelniają sankcje m.in. wpisując poszczególne jednostki, zidentyfikowane jako statki floty cieni, na listę sankcyjną. Właśnie na takiej liście znajduje się zatrzymany w Estonii tankowiec Kiwala.
Nałożenie na daną jednostkę takich sankcji oznacza, że nie będzie mogła ona wpływać do zachodnich portów i legalnie korzystać z oferowanych tam usług, na przykład ze wsparcia technicznego. Również współpraca z takim statkiem wiąże się z sankcjami. Np. podmioty chińskie współpracujące z flotą cieni, wpuszczające ją do swoich portów i odbierające ładunek, są objęte sankcjami drugiego stopnia. „A to jest bardzo ryzykowne z punktu widzenia na przykład poszczególnych rafinerii, bo może szkodzić jej działalności” – zauważył Pastucha i dodał, że obecnie, np. na listę amerykańską wpisano ponad 250 takich statków: tankowce, zbiornikowce, ale też poszczególne jednostki eksportujące gaz skroplony LNG.
Czy da się skuteczniej walczyć z rosyjską armadą cieni, tym bardziej, że jak powiedział PAP Glen Howard, prezes Saratoga Foundation, bałtycka nielegalna flota Rosji może się znaleźć na amerykańskim celowniku, jeśli Kreml będzie nadal przeciągać rozmowy pokojowe.
Według Pastuchy najwięcej można osiągnąć właśnie wciągając poszczególne jednostki na listy sankcyjne. W jego opinii sensowne jest także naciskanie na partnerów, takich jak Indie czy Turcja, żeby nie kupowali rosyjskiej ropy poniżej pułapu cenowego, czyli żeby również stosowały się do sankcji. „Wiadomo, że administracja prezydenta Trumpa już takie działania podejmuje. Indie w ostatnich tygodniach zwiększają np. import ropy ze Stanów Zjednoczonych, a zmniejszają z Rosji” – podkreślił Pastucha i dodał, że zatrzymywanie podejrzanych statków jest dużo trudniejsze, bo musi odbywać się zgodnie z międzynarodowym prawem morskim.
Ekspert przypomniał także, że Rosjanie wykorzystują swoją flotę cieni w wojnie hybrydowej: do działań sabotażowych i wywiadowczych.
- To rosyjska innowacja w stosunku do sposobu działania flot Wenezueli czy Iranu – ocenił Pastucha i przypomniał, że niektóre jednostki są podejrzewane o dokonanie aktów sabotażu takich, jak przerwanie kabli telekomunikacyjnych łączących Finlandię i Estonię.
Według Pastuchy dotąd niedocenianym przez Zachód zagrożeniem wiążącym się z funkcjonowaniem na Bałtyku rosyjskiej floty cieni jest potencjalna katastrofa ekologiczna, do której może dojść w wyniku awarii przestarzałych i nieserwisowanych tankowców.
- Rozszczelnienie kadłuba lub kolizja może doprowadzić do skażenia Morza Bałtyckiego na dużą skalę. Do takiej katastrofy Rosjanie mogą też doprowadzić celowo – zauważył ekspert i dodał, że dodatkowym problemem byłby w takiej sytuacji brak ubezpieczenia jednostek z floty cieni, bo - jeśli już są ubezpieczone, to przez jakieś rosyjskie firmy bez kapitału na pokrycie szkód, które nie mają możliwości wypłacenia odszkodowania - dodał.
Pastucha nie wykluczył, że Rosjanie zrezygnują z nielegalnej floty, jeśli ceny Urals, rosyjskiej odmiany ropy spadną poniżej sankcyjnego pułapu cenowego. „Choć równocześnie trzeba pamiętać, że Zachód może obniżyć obowiązujący w tej chwili Rosję pułap cenowy. Taka debata już się zaczyna. Obniżkę zaproponowali w ub. tygodniu na przykład Brytyjczycy” – podsumował Pastucha.
Odwiedź nas na gazetamorska.pl.
Daniel Nawrocki
redaktor
komentarze
Dodaj pierwszy komentarz
zobacz też
Wzmożona czujność na Morzu Północnym. Belgijski okręt eskortuje rosyjską jednostkę w rejonie holenderskiej EEZ
PGZ w ciągu ostatniego roku zawarła kontrakty na ok. 120 mld zł. W planach rozbudowa zdolności produkcyjnych
Porty, terminale, infrastruktura krytyczna. Od 17 kwietnia obowiązuje zakaz fotografowania
Nowy sprzęt dla WOPR w Zachodniopomorskiem
Nietypowy gość w Szczecinie. SG-301 Generał Józef Haller na Wałach Chrobrego
Zamiast paneli podłogowych narkotyki. Krajowa Administracja Skarbowa zatrzymała kontener z Kanady
Ćwiczenia grup poszukiwawczo-ratowniczych z całego kraju
SHK: Brak dowodów na sabotaż dokonany przez załogę chińskiego statku Yi Peng 3
Grecki rząd podpisał umowę na zakup 16 francuskich pocisków przeciwokrętowych
Rząd Jemenu przygotowuje 80-tysięczną ofensywę przeciwko rebeliantom Huti
REKLAMA