Szef BBN gen. Dariusz Łukowski o amunicji: Problemem nie są zaniedbania, a gwałtowny wzrost potrzeb

Jeśli chodzi o zapasy i zakupy amunicji dla Wojska Polskiego, problemem nie są niedopatrzenia, tylko gwałtowny wzrost potrzeb; kupujemy setki nowych armatohaubic, a patrząc na Ukrainę musimy zupełnie inaczej przeliczać, ile amunicji potrzebujemy - powiedział PAP szef BBN gen. Dariusz Łukowski.

bezpieczeństwo nato przemysł zbrojeniowy wiadomości

Dzisiaj   |   10:57   |   Źródło: PAP / Gazeta Morska   |   Opracował: Mikołaj Małecki   |   Drukuj

Generał broni rezerwy Dariusz Łukowski  Sekretarz Stanu  Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego / fot. BBN

Generał broni rezerwy Dariusz Łukowski Sekretarz Stanu Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego / fot. BBN

Generał nawiązał do swojej wypowiedzi z końca marca, gdy pytany, czy prawdą jest, że wojsko ma zapas amunicji wystarczający na pięć dni obrony, odpowiedział, że taka sytuacja jest możliwa w przypadku niektórych typów sprzętu bojowego, zwłaszcza starego, poradzieckiego, do którego amunicja już de facto nie jest produkowana, a wojsko opiera się na zapasach zgromadzonych do tej pory.

Szef BBN przypomniał, że obecnie wyposażenie polskiej armii, zwłaszcza w obszarze artylerii, ulega bardzo szybkiej transformacji; wskazał na zakupy ok. 700 nowych armatohaubic Krab oraz południowokoreańskich K9 oraz na szybkie wycofywanie poradzieckiego sprzętu, jak samobieżna haubica 2S1 Goździk.

- W niektórych typach sprzętu po prostu nie produkujemy amunicji, ale wycofujemy go, m.in. poprzez przekazywanie stronie ukraińskiej - mówił gen. Dariusz Łukowski.

Jak zaznaczył, “zupełnie inna sytuacja jest w przypadku wprowadzania nowej techniki do sił zbrojnych”.

Zwrócił ponadto uwagę, że pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku i jej przebieg pokazały Polsce - jak również innym państwom NATO - że zużycie amunicji artyleryjskiej w trakcie działań wojennych jest dużo wyższe, niż zakładano.

- Trzeba od nowa podejść do sposobu kalkulacji tego tzw. normatywu. (...) On się nie zmienił, tylko obecnie wszyscy się zastanawiają, czy był właściwie liczony - czy np. szacunki, że dany zapas amunicji wystarczyłby nam na miesiąc lub dłużej, sprawdziłyby się w kontekście wojny jak w Ukrainie - tłumaczył gen. Dariusz Łukowski.

Po drugie - jak mówił - obecnie największym wyzwaniem jest zaopatrzenie Wojska Polskiego w odpowiednie zapasy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm, czyli standardowego dla artylerii państw Sojuszu. Gen. Łukowski zwrócił uwagę, że amunicja standardowego natowskiego kalibru 155 mm pojawiła się w Wojsku Polskim de facto dopiero kilka lat temu, gdy na wyposażenie wojska weszły pierwsze armatohaubice Krab, podczas gdy starsze typy sprzętu używały jeszcze przestarzałej amunicji poradzieckiego kalibru 152 mm.

- Wprowadzenie Krabów czy armatohaubic K9 wprowadza zupełnie nową dynamikę; to zupełnie nowy kaliber. Rozbudowujemy naszą artylerię w dużym tempie - i to jest problem, bo nie jesteśmy zadowoleni z tempa, w jakim są budowane do tego zdolności amunicyjne w przemyśle  - podkreślił szef BBN.

Jak zaznaczył, MON podpisał już szereg kontraktów na dostawy amunicji i są one realizowane.

- Musimy zbudować potencjał w tym zakresie, ale nie możemy go opierać wyłącznie na zagranicy; ten system musi być dualny - trzeba mieć zapasy i mieć zdolności produkcyjne - podkreślił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

- Musimy też nauczyć się, jak to odpowiednio przeliczać - dzisiaj to, co ocenialiśmy, że wystarczy na 30-40 dni, może się okazać, że wystarczy na 10-20 - mówił Dariusz Łukowski, podkreślając, że do takich wniosków dochodzą też siły zbrojne i władze państw sojuszniczych, w tym m.in. brytyjskie czy niemieckie.

- Nie mówimy więc o tym, że zostały popełnione błędy czy niedopatrzenia, tylko o tym, że dokonujemy gigantycznej transformacji i nasze potrzeby gwałtownie rosną. Pytanie, dlaczego nasz przemysł tak powoli na te potrzeby reaguje - dodał generał.

Dariusz Łukowski zwrócił jednocześnie uwagę, że potrzeby to nie tylko nowa amunicja artyleryjska, ale także np. czołgowa kalibru 120 mm, której używają - oprócz obecnych już kilkanaście lat Leopardów 2 - nowe w Wojsku Polskim czołgi K2 oraz Abrams.

Przypomniał, że pod koniec 2023 roku resort obrony zawarł umowę z Polską Grupą Zbrojeniową na dostawę 300 tys. sztuk amunicji 155 mm.

- Teraz te dostawy trwają, a kontrakt ma być zrealizowany do 2029 roku. (...) Potrzebujemy silnego wsparcia ze strony przemysłu, ale cały czas jesteśmy niezadowoleni z tego tempa dostaw. Szansą na przyspieszenie tego procesu jest przygotowywana z inicjatywy MON specustawa pozwalająca na skrócenie procesów inwestycyjnych krytycznych dla bezpieczeństwa i obronności - stwierdził szef BBN.

- Turcja i Korea Południowa co najmniej od dwóch lat są obecne w Polsce, i proponują różnego rodzaju rozwiązania do produkcji amunicji; do tej pory nie słyszałem, żeby jakaś umowa (z polskim przemysłem - PAP) została podpisana, mimo, że wszyscy mówimy o tym, jak ważna jest produkcja amunicji - zauważył gen. Dariusz Łukowski.

Jak dodał, “rozumie irytację” ze strony resortu obrony narodowej.

- Irytacja jest, że ten proces tak powoli postępuje. Co z tego, że będziemy mieli tysiące haubic, tysiące czołgów, jeśli przemysł nie będzie nadążał z produkcją zapasów. A Ukraina otworzyła wszystkim państwom natowskim oczy na to, jak intensywnie amunicja jest zużywana na polu walki - podkreślił generał.

Szef BBN odniósł się też do rezygnacji prezesa PGZ Krzysztofa Trofiniaka w minioną środę.

- Nie znam konkretnych przyczyn rezygnacji w tym przypadku, ale średnia trwałość prezesów w tej instytucji to rok, półtora. Może jest to głęboko już zakorzenione w DNA tej struktury, że stanowi to problem mentalny, który dotyka tych, którzy przychodzą na to stanowisko i nie pozwala im wdrażać odpowiednich strategii rozwojowych - stwierdził Dariusz Łukowski.

Jak mówił gen. Łukowski, przy takiej rotacji prezesów wdrożenie jakiejkolwiek skutecznej strategii jest właściwie niemożliwe.

- Należy się zastanowić, czy nie należałoby zmienić modelu biznesowego tej struktury, by był bardziej stabilny, oparty o wyłanianych w ramach profesjonalnych konkursów menedżerów, którzy byliby w stanie realizować swoje działania w sposób ciągły, tak jak w przemyśle prywatnym - ocenił szef BBN.

- Na pewno trzeba coś z tym zrobić - dodał, podkreślając, że obecnie państwowy przemysł zbrojeniowy w niewystarczającym stopniu odpowiada na potrzeby Wojska Polskiego, zarówno jeśli chodzi o zdolności produkcyjne, jak i autonomię - czyli możliwości wytwarzania możliwie szerokiej gamy sprzętu i komponentów w oparciu wyłącznie o krajowe technologie.

We wtorek 25 marca w rozmowie z Polsat News gen. Łukowski pytany, czy to prawda, że wojsko ma zapas amunicji na ledwie pięć dni wojny, odpowiedział, że "jest to możliwe w wielu typach amunicji", ale nie można powiedzieć, że "we wszystkich typach środków mamy taką samą sytuację". Jak uściślił, "zależy to od tego, o jakich środkach bojowych mówimy".

- Pamiętajmy, że w naszej armii mamy jeszcze miks starego typu sprzętu i to dotyczy głównie tego obszaru przestarzałej techniki, do której już nie produkujemy środków bojowych. Dysponujemy więc tym, co zgromadziliśmy lata temu - mówił wtedy gen. Dariusz Łukowski.

Postaw nam kawę, a my postawimy na dobrą morską publicystykę! Wspieraj Gazetę Morską i pomóż nam płynąć dalej - kliknij tutaj!

Redakcja Gazeta Morska
użytkownik

komentarze


wpisz treść
SKOMENTUJ
nick

Dodaj pierwszy komentarz