Skoki z torpedowni w Gdyni ostrzeżeniem przed tragicznymi konsekwencjami lekkomyślności nad wodą

Niedawna interwencja policji w Gdyni, gdzie grupa młodych osób skakała do wody z ruin torpedowni w Babich Dołach, pokazuje, że wciąż nie wszyscy zdają sobie sprawę z realnego niebezpieczeństwa, jakie wiąże się z brawurą nad wodą. Ten powojenny relikt wojskowy od lat przyciąga turystów i amatorów mocnych wrażeń, ale także bywa miejscem tragedii. Torpedownia co roku jest świadkiem licznych wypadków, w tym także zakończonych śmiercią.

bezpieczeństwo pomorze ratownictwo morskie trójmiasto wiadomości wopr

06 września 2025   |   09:49   |   Źródło: Gazeta Morska   |   Opracował: Kamil Kusier   |   Drukuj

fot. Aktualny Spotted Gdynia

fot. Aktualny Spotted Gdynia

Statystyki utonięć – pozytywny trend, ale problem wciąż poważny

Według danych WOPR wakacje to najtrudniejszy okres dla ratowników wodnych. To właśnie wtedy odnotowuje się najwięcej utonięć w Polsce. Tegoroczny sezon 2025 przyniósł jednak poprawę.

  • 2024 rok: 187 przypadków utonięć (52 w czerwcu, 83 w lipcu, 52 w sierpniu).
  • 2025 rok: 131 przypadków (31 w czerwcu, 52 w lipcu, 48 w sierpniu).

Spadek o 56 tragicznych zdarzeń to ogromna różnica. Eksperci wskazują, że częściowo wynika to z chłodniejszej pogody, która nie sprzyjała długiemu wypoczynkowi nad wodą. Ale nie mniej ważny jest fakt, że rośnie świadomość społeczna. Polacy coraz częściej słuchają ratowników i przestrzegają zasad bezpieczeństwa.

Czerwona flaga to nie zakaz dla zabawy, ale sygnał ostrzegawczy

Jednym z podstawowych problemów, z jakim ratownicy mierzą się każdego roku, jest lekceważenie flag ostrzegawczych. Widok czerwonej flagi wielu plażowiczom kojarzy się z ograniczeniem swobody, a tymczasem jest to najważniejszy komunikat ostrzegawczy:

  • czerwona flaga to zakaz wchodzenia do wody,
  • w takim przypadku morze można jedynie podziwiać z plaży, zachowując bezpieczną odległość od brzegu.

Ratownicy WOPR podkreślają, że wywieszenie czerwonej flagi nigdy nie jest decyzją przypadkową. To zawsze reakcja na warunki, które realnie zagrażają życiu ludzi.

Najczęstsze błędy plażowiczów

Każdego roku, mimo licznych kampanii społecznych i apeli, powtarzają się te same zachowania, które prowadzą do tragedii:

  • Kąpiel w niestrzeżonych miejscach – tam, gdzie nie ma ratowników, ryzyko wzrasta wielokrotnie.
  • Pozostawianie dzieci bez opieki – nawet na płytkiej wodzie chwila nieuwagi może skończyć się dramatem.
  • Wchodzenie do wody po alkoholu – to najczęstsza przyczyna utonięć dorosłych. Alkohol osłabia refleks, zmniejsza koncentrację i daje fałszywe poczucie pewności siebie. W połączeniu z upałem i silnym nasłonecznieniem prowadzi do gwałtownego osłabienia organizmu.
  • Ignorowanie poleceń służb – ratownicy i policja wodna nie ograniczają wolności, lecz ratują życie. Ich interwencje wynikają z troski o bezpieczeństwo, nie z chęci „psucia zabawy”.

Wspólna odpowiedzialność nad wodą

Optymistyczne statystyki z 2025 roku nie mogą usypiać czujności. Każde życie ludzkie jest bezcenne, a każda tragedia nad wodą to dramat, którego można było uniknąć. Torpedownia w Gdyni jest tylko jednym z wielu przykładów miejsc, gdzie brawura prowadzi do nieszczęść.

Ratownicy apelują, by korzystać z kąpielisk strzeżonych, przestrzegać zasad bezpieczeństwa i – co najważniejsze – podejmować rozsądne decyzje. Wspólna odpowiedzialność oznacza, że dbamy nie tylko o siebie, ale też o naszych bliskich i innych wypoczywających.

Torpedownia w Gdyni – historia i ruina pełna zagrożeń

Na terenie okupowanej Polski działały dwa niemieckie ośrodki badawcze torped, oba w Gdyni (wówczas Gotenhafen): Torpedowaffenplatz Hexengrund w Babich Dołach i Torpedo Versuchsanstalt Oxhöft na Oksywiu. Pierwszy był ośrodkiem badawczym Luftwaffe, drugi – Kriegsmarine. Obydwa, choć formalnie niezależne, łączyła kolejka wąskotorowa.

W Babich Dołach torpedownię zbudowano na kesonach zatopionych około 300 metrów od brzegu. Składała się z hali montażowej, pomieszczeń technicznych i wieży obserwacyjnej. Z tego miejsca badano tor lotniczych torped, które wyławiano później z Zatoki Gdańskiej.

Po wojnie obiekt stopniowo niszczał, a jego elementy zostały przejęte przez Armię Czerwoną. W latach 70. i 80. konstrukcja uległa poważnym zniszczeniom – zawaliła się frontowa ściana, a resztki molo wysadzono w latach 90. Dziś torpedownia pozostaje ruiną, która wciąż przyciąga uwagę turystów, nurków i filmowców, ale też stanowi śmiertelne zagrożenie dla osób traktujących ją jak atrakcję do skakania do wody.

Postaw nam kawę, a my postawimy na dobrą morską publicystykę! Wspieraj Gazetę Morską i pomóż nam płynąć dalej - kliknij tutaj!

Kamil Kusier
redaktor naczelny

komentarze


wpisz treść
nick
SKOMENTUJ

Dodaj pierwszy komentarz