Rok po powodzi na Odrze. Bałtyk poradził sobie z napływem wód i zanieczyszczeń

Eksperci uspokajają: ubiegłoroczna powódź na Odrze nie miała długotrwałego wpływu na stan Morza Bałtyckiego. Choć do akwenu trafiły znaczne ilości słodkiej wody i zanieczyszczeń, morze – jak podkreślają naukowcy – poradziło sobie z tym wyzwaniem, a skutki zjawiska były przede wszystkim lokalne.

bezpieczeństwo ekologia pomorze pomorze zachodnie wiadomości

14 września 2025   |   13:06   |   Źródło: Gazeta Morska / PAP   |   Opracował: Marek Matacz   |   Drukuj

fot. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku

fot. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku

– Jeżeli spojrzymy na cały ekosystem Bałtyku – ryby, skorupiaki, plankton czy bentos – nie ma już praktycznie śladu po powodzi – mówi prof. Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN. – Bałtyk, choć płytki i niewielki, ma ogromną objętość w porównaniu z masami wody, które wówczas do niego trafiły. Już po kilku miesiącach przestały być widoczne jakiekolwiek biologiczne ślady tego zdarzenia.

Biogeny – problem systemowy, nie powodziowy

Oceanolodzy podkreślają, że wprowadzenie do morza dodatkowej porcji substancji biogennych – mogących powodować eutrofizację – nie stanowiło istotnego problemu.

– Wisła codziennie dostarcza do Bałtyku znacznie więcej biogenów niż Odra, nawet w czasie powodzi. To zjawisko chwilowo zwiększyło ich dopływ, ale nie wpłynęło na długofalowy stan morza – wyjaśnia prof. Jan Węsławski.

Ekspert zwraca jednak uwagę na długoterminowy problem nadmiernego zasilania morza biogenami. Z prognoz wynika, że przesycenie Bałtyku substancjami odżywczymi utrzyma się przez całe dziesięciolecia, a realna poprawa może zająć nawet stulecie, nawet przy znacznym ograniczeniu dopływu zanieczyszczeń.

Filtracja Zalewu Szczecińskiego kluczowa

Według prof. Karola Kulińskiego, powódź miała znacznie większe konsekwencje dla Zalewu Szczecińskiego niż dla samego Bałtyku.

– Zalew pełni rolę naturalnego biogeochemicznego filtra – to tam osadziła się znaczna część nadmiarowych zanieczyszczeń i materii organicznej. Było to wyraźnie widoczne w osadach – podkreśla naukowiec.

Podczas kulminacji powodzi przepływ Odry wzrósł z typowych 550 m³/s do ponad 2500 m³/s. Większość materiału w tym czasie została zatrzymana i przetworzona w ekosystemie zalewu.

Deficyty tlenowe – zjawisko naturalne

Eksperci przypominają również, że strefy beztlenowe w Bałtyku są problemem naturalnym, wynikającym z charakterystyki morza – jego półzamkniętego położenia i silnej stratyfikacji wód. Powódź nie miała istotnego wpływu na skalę tego zjawiska.

Lekcja na przyszłość: chronić rzeki i rozlewiska

W opinii naukowców jednym z kluczowych wniosków po powodzi jest konieczność utrzymania rzek w jak najbardziej naturalnym stanie.

– Każde prostowanie rzeki ogranicza jej zdolność do naturalnej filtracji wody. To powoduje, że jakość wód powodziowych jest gorsza, a ilość niesionych zanieczyszczeń – większa – zaznacza prof. Jan Węsławski. – Zalew Szczeciński pokazał, jak ważne są naturalne ekosystemy w ochronie Bałtyku.

Klimat i przyszłe ryzyko

Badacze ostrzegają, że wraz ze zmianami klimatycznymi liczba zjawisk ekstremalnych – w tym powodzi – będzie rosła.

– Powódź to gwałtowne rozładowanie energii nagromadzonej w atmosferze. Wyższe temperatury oznaczają więcej takich zjawisk, dlatego musimy być na nie przygotowani – podsumowuje prof. Karol Kuliński.

Postaw nam kawę, a my postawimy na dobrą morską publicystykę! Wspieraj Gazetę Morską i pomóż nam płynąć dalej - kliknij tutaj!

Redakcja Gazeta Morska
użytkownik

komentarze


wpisz treść
nick
SKOMENTUJ

Dodaj pierwszy komentarz