Autonomiczne systemy staną się kręgosłupem morskiego bezpieczeństwa NATO

John Mustin, prezes Saildrone i były wiceadmirał US Navy, w rozmowie z Gazetą Morską przekonuje, że przyszłość bezpieczeństwa morskiego NATO leży w flotach hybrydowych. W obliczu rosnących zagrożeń na Bałtyku autonomiczne systemy nawodne zapewniają sojusznikom stały nadzór oraz wyższy poziom bezpieczeństwa przy znacznie niższych kosztach operacyjnych. Dzięki długotrwałej obecności na morzu i zdolności do szybkiego przetwarzania danych, USV umożliwiają natychmiastową reakcję na incydenty i poprawiają efektywność całej floty. John Mustin podkreśla również, że integracja autonomicznych systemów z tradycyjnymi okrętami pozwala zwolnić załogi do realizacji misji wymagających bezpośredniego udziału ludzi, jednocześnie minimalizując ryzyko i koszty.

rozmowa bezpieczeństwo biznes marynarka wojenna na świecie nato opinie i komentarze przemysł zbrojeniowy sprzęt i technologie wiadomości

06 października 2025   |   12:01   |   Źródło: Gazeta Morska   |   Opracował: Kamil Kusier   |   Drukuj

fot. Saildrone

fot. Saildrone

Obserwujemy dziś bardzo dynamiczne zmiany w prowadzeniu działań morskich – od dronów powietrznych po podwodne systemy autonomiczne. Z perspektywy Saildrone, jakie trendy sprawiają, że państwa NATO muszą szybciej wdrażać autonomiczne platformy morskie?

John Mustin, prezes Saildrone, wiceadmirał Marynarki Wojennej USA: - Obszar morski ewoluuje pod presją realnych, szybko narastających zagrożeń. Na Bałtyku Rosja nadal wykorzystuje tzw. strefę szarą – prowadząc operacje wywiadowcze, wykorzystując komercyjne jednostki „shadow fleet” do zakłóceń i fałszowania sygnałów, a także sabotażu kluczowej infrastruktury podwodnej. W połączeniu z zatłoczonymi szlakami morskimi w regionie, bliskością potencjalnych przeciwników i zależnością od wrażliwych sieci podmorskich, te działania ujawniają podstawowe ograniczenia tradycyjnych flot – ograniczonych pod względem liczebności i dostępności, nieprzystosowanych do zapewnienia stałej obecności, szybkiego wykrywania oraz szerokiego zakresu świadomości sytuacyjnej, jakiej obecnie wymaga bezpieczeństwo morskie.

Same tradycyjne floty nie są w stanie zapewnić odpowiedniej skali ani trwałości działań, biorąc pod uwagę proste ograniczenia związane z wielkością sił i ich dostępnością. Autonomiczne platformy morskie rozwiązują te problemy, oferując jednostki o dużej wytrzymałości, wysokich możliwościach operacyjnych i obecności na morzu bez narażania ludzi. To, co udowodniliśmy z Saildrone w ramach NATO Task Force X, to że bezzałogowe jednostki nawodne mogą znacznie rozszerzyć zasięg sił sojuszniczych, zapewniając w czasie rzeczywistym świadomość sytuacyjną na morzu przy ułamku kosztów platform załogowych. To połączenie wytrzymałości, zdolności operacyjnych, przystępności kosztowej i redukcji ryzyka właśnie przyspiesza adopcję tych systemów w całym sojuszu.

W jakich obszarach operacyjnych – takich jak rozpoznanie, ochrona szlaków morskich, czy bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej – platformy autonomiczne mogą w ciągu najbliższych 5–10 lat w największym stopniu wzmocnić bezpieczeństwo sojuszu?

Ciekawym aspektem integracji systemów bezzałogowych jest to, że nie poprawiasz tylko jednej misji – rozpoznania, ochrony szlaków morskich czy ochrony infrastruktury – lecz wzmacniasz wszystkie trzy jednocześnie. I nie chodzi tu jedynie o to, że poszczególne pojazdy wykonują te zadania; kluczowe jest to, że ich integracja zasadniczo zmienia sposób projektowania floty i alokacji zasobów. Przekazując „misje zawsze aktywne”, takie jak ciągłe ISR (wywiad, nadzór, rozpoznanie) czy obrona infrastruktury, autonomicznym platformom – które mogą działać przy ułamku kosztów konwencjonalnego okrętu, nie odciągając przy tym marynarzy i zasobów od misji wysokiego szczebla – znacząco zmieniasz krzywą kosztów i optymalizujesz istniejącą flotę. Tradycyjne jednostki mogą wówczas skupić się na projekcji siły i operacjach wojennych tam, gdzie są najbardziej potrzebne.

Z punktu widzenia praktyka, który współpracuje z marynarkami wojennymi i instytucjami cywilnymi: jakie zmiany w doktrynie morskiej są kluczowe, aby w pełni zintegrować USV – takie jak te rozwijane przez Saildrone – z konwencjonalnymi flotami?

Doktryna marynarki wojennej historycznie opierała się na dużych, załogowych platformach. Aby skutecznie integrować bezzałogowe jednostki nawodne (USV), doktryna musi ewoluować w kierunku koncepcji flot hybrydowych, w których systemy załogowe i bezzałogowe są postrzegane jako komplementarne elementy jednej, sieciowo połączonej siły. Wymaga to zmiany sposobu myślenia – od patrzenia na pojedyncze platformy do myślenia w kategoriach rozproszonych sieci sensorów, realizacji efektów wielodomenowych oraz tworzenia mnożników siły. W praktyce oznacza to opracowanie koncepcji operacyjnych, w których USV rozszerzają zasięg sensoryczny flot załogowych, utrzymują się w obszarach, gdzie rozmieszczenie okrętów załogowych byłoby ryzykowne lub kosztowne, zapewniają wczesne ostrzeganie i świadomość sytuacyjną umożliwiającą dowódcom podejmowanie bardziej zdecydowanych działań, a ostatecznie dostarczają efekty pozwalające dominować w przestrzeni bojowej.

Jak według pana powinna wyglądać kwestia interoperacyjności? Systemy autonomiczne pochodzą od różnych producentów – jakie mechanizmy współpracy i standardyzacji powinno wprowadzić NATO, aby uniknąć problemów z integracją?

Interoperacyjność jest kluczowa, a najskuteczniejszym sposobem jej osiągnięcia jest zapewnienie, że autonomiczne platformy mogą łatwo integrować się z istniejącymi systemami marynarki. Nasza filozofia koncentruje się na sposobie przepływu danych – integrujemy dane Saildrone bezpośrednio z systemami morskimi poprzez bezpieczne interfejsy API. W obecnych misjach z US Navy nasze dane już pojawiają się w tym samym wspólnym obrazie operacyjnym, którego używają nasi klienci do monitorowania tradycyjnych zasobów floty, zapewniając jednolity widok bez dodatkowej złożoności.

Ten poziom interoperacyjności musi być priorytetem NATO od samego początku. Ustanowienie wspólnych ram danych oraz wspólne szkolenia i doktryna NATO zapewnią, że platformy te będą mogły płynnie włączać się w istniejącą strukturę dowodzenia. Interoperacyjność nie może być traktowana jako dodatek; musi być wbudowana w koncepcje operacyjne, doktrynę, szkolenia, integrację systemów i procesy zakupu od pierwszego dnia.

W operacjach wojskowych zawsze kluczowe są reguły użycia siły. Jak pan wyobraża sobie określanie tych zasad w sytuacjach, gdy w działaniach biorą udział systemy autonomiczne – które mogą reagować szybciej niż człowiek?

Zasady użycia sił (ROE) tworzone są w procesie współpracy z udziałem dowództwa wojskowego, doradców prawnych i agencji rządowych, dlatego nie leżą w naszej gestii. Oczywiście oczekujemy, że dowództwo wojskowe ustanowi, przeszkoli i stosować będzie ROE zgodnie z prawem.

Autonomiczne systemy, takie jak USV Saildrone, są obecnie zoptymalizowane do misji wywiadowczych, nadzorczych i rozpoznawczych, gdzie ich zdolność do wykrywania, klasyfikowania i raportowania szybciej niż człowiek stanowi istotną przewagę. Uważamy, że w przypadku użycia systemów uzbrojenia lub projekcji siły, systemy te powinny wspierać i umożliwiać decyzje ludzi, a nie je zastępować. Jasne zasady użycia muszą odzwierciedlać tę różnicę.

Łącząc szybkość i trwałość autonomicznych platform z ludzkim osądem, NATO może w pełni wykorzystać zalety autonomii, jednocześnie zapewniając, że operacje pozostają zgodne z prawem międzynarodowym i standardami etycznymi.

Które technologie uważa pan dziś za największe wąskie gardła w rozwoju flot autonomicznych – mówimy tu o czujnikach, sztucznej inteligencji, łączności czy zasilaniu?

Wszystkie te obszary stanowią wyzwanie, ale odporna komunikacja w środowiskach objętych konfliktem pozostaje największym wąskim gardłem. Autonomia zależy od możliwości bezpiecznego i niezawodnego udostępniania danych, nawet gdy przeciwnicy aktywnie próbują zakłócać te kanały. Saildrone już udowodnił zdolność do działania w środowiskach pozbawionych GPS, w tym na Morzu Bałtyckim i Czerwonym.

Postępy w percepcji wspieranej sztuczną inteligencją są również kluczowe, szczególnie w zatłoczonych wodach, takich jak Bałtyk, gdzie rozróżnienie między ruchem komercyjnym, jednostkami rybackimi a potencjalnymi zagrożeniami wymaga zaawansowanego przetwarzania danych na pokładzie. Saildrone zgromadził największy na świecie zbiór obrazów morskich w ciągu ponad dekady operacji, który wykorzystano do tworzenia modeli uczenia maszynowego i algorytmów klasyfikacji.

Chociaż połączenie pojemności paliwa i dostępnej energii stanowi wyzwanie dla wielu systemów autonomicznych, unikalna konstrukcja Saildrone daje przewagę inżynieryjną: nasze pojazdy wykorzystują odnawialną energię wiatru i słońca, zapewniając niezrównaną wytrzymałość. Mimo to, rozwój odpornych systemów komunikacji i sztucznej inteligencji w sposób gwarantujący zaufanie, niezawodność i pewność realizacji misji dla sił sojuszniczych nadal będzie napędzać przyszłe innowacje w obszarze systemów bezzałogowych.

Saildrone jest znany z tego, że jego jednostki potrafią miesiącami działać samodzielnie na oceanach. Jakie rozwiązania opracowaliście, aby zapewnić taką długotrwałość misji i odporność na zakłócenia elektroniczne czy cyberataki?

Nasza wytrzymałość wynika z filozofii projektowania, która priorytetowo traktuje zrównoważony rozwój i odporność. Choć nasze platformy wyposażone są w systemy napędu dieslowskiego, USV Saildrone wykorzystują napęd wiatrowy i energię słoneczną, co pozwala im pozostawać na stanowisku przez miesiące bez konieczności tankowania czy uzupełniania zapasów.

Z perspektywy odporności stosujemy wielowarstwową ochronę. Nasze platformy posiadają systemy redundantne, które utrzymują ich operacyjność w obliczu zakłóceń elektronicznych. Cyberbezpieczeństwo jest wbudowane na każdym poziomie – od sprzętu po oprogramowanie – a nasze zabezpieczenia są nieustannie aktualizowane w oparciu o rozwijające się informacje o zagrożeniach. To połączenie odnawialnej wytrzymałości i wzmocnionej cyfrowej odporności zapewnia, że USV Saildrone mogą działać nieprzerwanie w silnie kwestionowanych środowiskach morskich.

Czy pana zdaniem przyszłe systemy autonomiczne powinny koncentrować się głównie na zadaniach rozpoznawczych i ochronie infrastruktury, czy w perspektywie kilku lat mogą też przejmować wybrane funkcje ofensywne?

Najbardziej dojrzałe role dla systemów autonomicznych to rozpoznanie, świadomość sytuacyjna w domenie morskiej oraz ochrona infrastruktury krytycznej. Misje te wykorzystują mocne strony platform bezzałogowych — wytrwałość, szeroki zasięg działania oraz zdolność operowania w obszarach zbyt niebezpiecznych lub kosztownych dla jednostek załogowych.

Zastosowania ofensywne wprowadzają bardziej złożone kwestie etyczne, prawne i polityczne; nie ulega jednak wątpliwości, że w przyszłości powstaną uzbrojone, bezzałogowe jednostki nawodne (USV). W Saildrone priorytetem jest rozwój technologii wspierających misje, które minimalizują ryzyko dla personelu, chronią kluczowe zasoby, dostarczają dowódcom lepszych informacji do podejmowania decyzji i pozwalają im kształtować przestrzeń bojową. W ten sposób systemy autonomiczne bezpośrednio wzmacniają postawę odstraszania NATO, nie zwiększając ryzyka operacyjnego.

Z perspektywy państw – zakup, leasing czy model usługowy: który sposób finansowania i pozyskiwania USV uważa pan za najbardziej efektywny? Czy Saildrone ma własną filozofię w tym zakresie?

Nie istnieje uniwersalne rozwiązanie w zakresie włączania systemów bezzałogowych do flot hybrydowych. Do tej pory najbardziej efektywnym modelem okazał się model usługowy, który pozwala nam edukować rynek na temat wartości systemów morskich bezzałogowych. Zamiast wymagać od marynarek wojennych zakupu i utrzymania całych flot jednostek bezzałogowych, Saildrone oferuje podejście „misja jako usługa”, w ramach którego rządy kontraktują stały nadzór morski i dostarczanie danych.

Ten model obniża bariery wejścia, pozwala klientom szybko skalować działalność i zapewnia korzystanie z najnowszych aktualizacji bez konieczności ponoszenia pełnych kosztów posiadania, obsady, szkolenia i utrzymania. Jednocześnie wspieramy elastyczne ścieżki pozyskania — poprzez zakup, leasing lub model usługowy — w zależności od wymagań i zasobów danego państwa. Nasza filozofia polega na dostarczaniu zdolności w formie, która najlepiej odpowiada operacyjnym i budżetowym potrzebom naszych klientów.

Jak wygląda porównanie całkowitych kosztów eksploatacji autonomicznych platform względem tradycyjnych jednostek załogowych w długim okresie? Czy to już dziś oczywista przewaga?

Tak, przewaga kosztowa jest dziś dobrze udokumentowana. Poza znacznymi kosztami początkowymi związanymi z zakupem okrętu, jednostka załogowa wymaga paliwa, konserwacji, rekrutacji, szkolenia, rotacji załogi i wsparcia, co stanowi znaczną część kosztów cyklu życia.

W przeciwieństwie do tego, USV Saildrone są zasilane energią odnawialną i zaprojektowane z myślą o minimalnej konserwacji, co znacząco obniża całkowity koszt eksploatacji. W artykule US Naval Institute z września 2025 r. powołano się na badanie Center for Naval Analysis, z którego wynika, że koszt jednej mili morskiej nadzoru realizowanego przez Saildrone stanowi mniej niż 5% kosztu takiego samego nadzoru przez niszczyciel rakietowy, jeśli brać pod uwagę jedynie koszty załogi i paliwa, nie uwzględniając nawet kosztu zakupu jednostki.

Patrząc na to w perspektywie długoterminowej, różnica jest uderzająca: platformy autonomiczne mogą zapewnić ciągły nadzór przy ułamku kosztów utrzymania okrętu załogowego na morzu. A biorąc pod uwagę, że okręt załogowy zwykle jest w rejsie mniej niż 40% roku, nasza historia ekstremalnej wytrzymałości i dostępności tworzy wyraźną przewagę kosztową.

Kiedy przechodzi się do masowego wdrożenia, pojawiają się problemy z logistyką i serwisem. Jakie aspekty – dostęp do części, aktualizacje oprogramowania, czy serwisowanie – uważa pan za największe wyzwania?

Te wyzwania – części zamienne, oprogramowanie, konserwacja – ostatecznie sprowadzają się do kwestii niezawodności. Niezawodność jest fundamentem działalności Saildrone. Największe ryzyko nie tkwi w pojedynczym zadaniu eksploatacyjnym, lecz w wdrażaniu niedojrzałych systemów, które nie zostały sprawdzone na dużą skalę. Platformy wczesnej generacji często borykają się z problemami w zakresie dostępności, trwałości i integracji – a ryzyko to narasta, gdy są używane w misjach krytycznych.

Tu właśnie Saildrone wyróżnia się fundamentalnie. Z ponad 60 000 dni spędzonych na morzu – co odpowiada przejechaniu tym samym samochodem przez 160 lat – dysponujemy niezrównaną dojrzałością operacyjną. Nasze pojazdy działają przez miesiące na wszystkich oceanach i wspierały US Navy przez kolejne lata realnych wdrożeń. Ta głęboka praktyka oznacza, że nasze platformy startują z poziomu sprawdzonej niezawodności, co dramatycznie redukuje ryzyko operacyjne.

Jakie kompetencje powinien rozwijać lokalny przemysł obronny, aby państwa bałtyckie mogły samodzielnie utrzymywać i rozwijać floty autonomiczne – zamiast całkowicie polegać na dostawcach zagranicznych?

Filozofia Saildrone polega na tym, że nasze USV są „ciężarówką” — sprawdzoną platformą o dużej wytrzymałości, zaprojektowaną do pracy na morzu przez miesiące. To, co sprawia, że ta „ciężarówka” jest tak cenna, to ładunek, który niesie, oraz dane, które zbiera i udostępnia. Jesteśmy w dużej mierze neutralni pod względem czujników, co oznacza, że jeśli klient woli zintegrować lokalnie opracowane sensory lub systemy misyjne, możemy to uwzględnić. Oczywiście integracja wiąże się z czasem i kosztami, ale pozwala państwom dostosować systemy bezzałogowe do ich unikalnych wymagań operacyjnych.

Dla państw bałtyckich największą szansą nie jest powielanie istniejących platform, lecz rozwijanie technologii uzupełniających — specjalistycznych sensorów, narzędzi analitycznych i do eksploatacji danych — które w połączeniu z USV Saildrone tworzą suwerenne zdolności, wykorzystując jednocześnie globalnie sprawdzoną platformę.

Jak Saildrone definiuje swoją współpracę z europejskim przemysłem obronnym – czy to raczej partnerstwa technologiczne, transfer wiedzy, czy wspólne projekty badawczo-rozwojowe?

Saildrone z dumą wspiera priorytety obrony narodowej w regionie bałtyckim poprzez zdolności operacyjne, doskonałość technologiczną i zaufane partnerstwo. Na początku tego roku utworzyliśmy Saildrone Denmark, europejską spółkę zależną, która będzie miała siedzibę w Kopenhadze i pełnić rolę centrum dla wszystkich operacji w regionie bałtyckim i północnej Europie.

W tym zakresie nasze podejście jest oparte na współpracy. Saildrone nie działa w izolacji; od lat współpracujemy z wiodącymi europejskimi producentami sensorów w ramach projektów integracyjnych i wspólnych prac badawczo-rozwojowych i będziemy to kontynuować.

Z punktu widzenia globalnej firmy – które bariery polityczne, regulacyjne albo eksportowe najbardziej spowalniają upowszechnienie systemów autonomicznych na świecie?

Największą barierą nie jest polityka – jest nią tempo. Technologia rozwija się tak szybko, że prawdziwym wyzwaniem dla rządów nie jest regulacja, lecz nadążanie za tym, co jest możliwe. Polityka i regulacje są nieuniknione – i konieczne – ale priorytetem powinno być utrzymanie tempa w zakresie wdrażania, eksploatacji, szkoleń, opracowywania taktyk i iteracji, nawet w trakcie ustanawiania tych ram prawnych.

Ten moment wymaga zmiany sposobu myślenia. Systemy autonomiczne to nie tylko nowe narzędzia – wymagają nowych sposobów myślenia o operacjach, pozyskiwaniu i rozwoju zdolności. Państwa, które skorzystają najbardziej, to te, które będą gotowe przemyśleć stare modele i rozwijać swoje koncepcje wystarczająco szybko, aby w pełni wykorzystać możliwości autonomicznych systemów na dużą skalę.

Wiele osób obawia się ryzyk związanych z autonomią: przejęcia kontroli, błędów algorytmów czy niezamierzonej eskalacji konfliktu. Jakie widzi pan największe zagrożenia strategiczne i operacyjne w tym obszarze?

Chociaż w Saildrone starannie wdrożyliśmy mechanizmy ograniczania ryzyka w tych obszarach, główne ryzyka strategiczne to niezamierzona eskalacja wynikająca z błędnej identyfikacji i skróconych cykli decyzyjnych, szybka proliferacja, obniżenie progu użycia oraz luki w odpowiedzialności, które mogą prowadzić do konsekwencji prawnych i politycznych.

Z punktu widzenia operacyjnego powierzchnia ryzyka obejmuje wektory cybernetyczne i elektroniczne (hacking, kompromitacja łańcucha dostaw, blokowanie komunikacji, fałszowanie sygnałów GNSS, oszukiwanie sensorów, przeciwnicze uczenie maszynowe), kruche modele (stronniczość danych, dryf modeli, przypadki brzegowe) oraz tryby awarii dowodzenia i kontroli człowiek-maszyna, które mogą prowadzić do utraty kontroli, ostrzału własnych jednostek lub niepowodzenia misji.

Jakie standardy zabezpieczeń – szyfrowanie, redundancja, mechanizmy „fail-safe” – powinny być według pana obowiązkowe dla platform wojskowych, aby budować zaufanie użytkowników?

Zaufanie do systemów autonomicznych zależy od ich odporności. W minimalnym zakresie platformy wojskowe muszą obejmować silne szyfrowanie w celu ochrony danych i komunikacji, redundancję zapewniającą ciągłość operacji oraz mechanizmy fail-safe gwarantujące przewidywalne działanie w przypadku awarii lub zakłóceń. W Saildrone zasady te wbudowaliśmy w nasze platformy od samego początku. Aby NATO mogło wdrożyć systemy autonomiczne na dużą skalę, te standardy powinny być niepodważalne, zapewniając każdemu operatorowi pewność co do bezpieczeństwa i niezawodności narzędzi, które obsługuje.

Pytanie trudne, ale nieuniknione: kto powinien ponosić odpowiedzialność prawną za działania systemów autonomicznych w warunkach operacji wojskowych?

Odpowiedzialność za wykorzystanie pojazdów autonomicznych musi pozostać po stronie dowódców. Systemy autonomiczne są narzędziami służącymi do rozszerzania świadomości i zasięgu działania, ale nie zwalniają ludzi z odpowiedzialności za ich użycie. Dowódcy wyznaczają misję, przestrzegają zasad użycia sił i zachowują odpowiedzialność za wyniki działań. Z perspektywy Saildrone rola USV polega na zapewnieniu ciągłej obecności, wiarygodnych informacji oraz zasięgu sensorów i ładunku, a nie na podejmowaniu samodzielnych decyzji dotyczących zasad użycia sił lub stosowania przemocy. Odpowiedzialność prawna musi zatem pozostawać wyraźnie w łańcuchu dowodzenia wojskowego.

Patrząc na region Bałtyku – które scenariusze użycia USV wydają się panu najbardziej realne i użyteczne w perspektywie 3–7 lat?

Bałtyk stanowi unikalne środowisko operacyjne – jest silnie uczęszczany, geopolitycznie wrażliwy i gęsto pokryty infrastrukturą krytyczną. W tym kontekście najbardziej realistyczne i użyteczne wdrożenia to stały nadzór nad szlakami morskimi, patrolowanie wód terytorialnych oraz ochrona podwodnej infrastruktury energetycznej i danych. USV mogą także wspierać ćwiczenia i operacje NATO, rozszerzając zasięg sensorów sojuszniczych flot, dostarczając dowódcom na lądzie dane wywiadowcze w czasie rzeczywistym i umożliwiając dystrybucję efektów.

Obserwujemy ciągłą ewolucję koncepcji operacyjnych wykraczającą poza praktyczne, krótkoterminowe misje, które platformy bezzałogowe już dziś realizują, i będą one coraz bardziej niezbędne w ciągu najbliższych kilku lat.

Jak pan ocenia rynek: czy w nadchodzącej dekadzie czeka nas konsolidacja i dominacja kilku globalnych graczy, czy raczej rozdrobnienie – wiele wyspecjalizowanych, niszowych dostawców?

Spodziewamy się, że oba te zjawiska będą występować równocześnie. Podobnie jak w sektorze lotniczym i obronnym, prawdopodobnie wyłoni się niewielka liczba dużych integratorów, którzy dostarczą kompleksowe rozwiązania systemów systemów dla marynarek wojennych. Jednocześnie wyspecjalizowane firmy będą nadal wprowadzać innowacje w niszowych obszarach, takich jak sensory, komunikacja czy oprogramowanie do autonomii.

Najskuteczniejsze podejście będzie oparte na współpracy, gdzie główni integratorzy i dostawcy niszowi wspólnie integrują najlepsze technologie w spójną siłę. Saildrone już dziś pełni taką rolę, dostarczając sprawdzone platformy bezzałogowe, które integrują się bezproblemowo z flotami sojuszniczymi.

I ostatnie pytanie wizjonerskie: jakie priorytety polityczne, budżetowe i szkoleniowe powinny podjąć rządy oraz NATO, aby naprawdę przygotować się na epokę powszechnego wykorzystania systemów autonomicznych?

To kwestia woli i wizji. Przygotowanie do powszechnego wdrożenia autonomii wymaga holistycznego podejścia obejmującego priorytety polityczne, budżetowe i szkoleniowe. Politycznie, rządy muszą zobowiązać się do przyjęcia flot hybrydowych i tworzyć polityki sprzyjające interoperacyjności w całym sojuszu.

Budżetowo, środki muszą być przeznaczone nie tylko na pozyskanie platform, ale także na infrastrukturę wspierającą, cyberodporność i programy szkoleniowe, które czynią autonomię skuteczną. Szkolenia są szczególnie istotne – marynarze i dowódcy muszą nauczyć się współpracować z systemami bezzałogowymi jako zaufanymi członkami zespołu, a nie eksperymentalnymi dodatkami.

W Saildrone wierzymy, że era autonomii to nie odległa przyszłość; jest już obecna. Państwa, które szybko dostosują się politycznie, finansowo i doktrynalnie, będą najlepiej przygotowane do zabezpieczenia swoich obszarów morskich w nadchodzących latach.

Postaw nam kawę, a my postawimy na dobrą morską publicystykę! Wspieraj Gazetę Morską i pomóż nam płynąć dalej - kliknij tutaj!

Kamil Kusier
redaktor naczelny

galeria


komentarze


wpisz treść
nick
SKOMENTUJ

Dodaj pierwszy komentarz